czwartek, 3 grudnia 2009

O mnie i chciejstwie, a także o tym, jak życie zmienia czlowieka i weryfikuje jego marzenia

Pusty blog to żaden blog, dlatego postanowiłem w końcu skrobnąć coś. Okazja ku temu jest niepowtarzalna, albowiem rzadko kto i rzadko kiedy staje na takim rozstaju swojej drogi życiowej. Od dnia jutrzejszego zależy cała moja przyszłość lub jej brak. Jakie są opcje w takim razie ? Ścieżka pierwsza, operacja się udaje, minimalne powikłania w postaci ropienia rany to można powiedzieć standard, ale w tym wypadku mówimy o udanym zabiegu odtworzenia ciągłości układu pokarmowego. Kolejną możliwością jest nieudany zabieg. Nieudany w sensie takim, że pojawią się przeciwwskazania do odtworzenia - osobiście nie wiem, co to może być, ale to jest chirurgia, nie stomatologia. Od początku było to wielkie przedsięwzięcie. Jest różnica między usunięciem zęba, a pozbawieniem człowieka jelita grubego. Nieudany zabieg znaczyłby nieszczęście i życie ze swego rodzaju blokadą do końca życia. Jakkolwiek optymistycznie nie był bym nastawiony do zabiegu, istnieje jednak świadomość wylosowania opcji nr 3. Nie obudzić się z narkozy, krwotok nie do zatamowania, opcji jest naprawdę wiele. Wiem, że szansa na taką okoliczność wyrażana jest w promilach, jednak nie jest to jednocześnie granica błędu, tylko autentyczne ryzyko. Jak będzie, dowiemy się wszyscy jutro koło południa.


Zacząłem pisać od dupy strony, ale istotna jest jedna kwestia: jak do tego doszło ? Pytanie to sobie zadawałem od momenty diagnozy choroby w czerwcu 2007 roku. Choroba, czyli wrzodziejące zapalenie jelita grubego (łac. colitis ulcerosa) doprowadziła do mojej obecnej sytuacji. Wszystko , co się działo od tamtego lata, każda moja decyzja, wszystko było uwarunkowane moim stanem i wynikającymi z choroby kryteriami. Każda wizyta w szpitalu, włączając w to okres przed hospitalizacją, upływało mi pod znakiem bólu, upokorzenia niejednokrotnie i szeroko pojętego cierpienia. Co mi przyniosło leczenie, które wg słów lekarzy z pediatrii miało mi umożliwić kontrolę schorzenia ? Doprowadziło mnie ograniczenia mojej wolności, fizycznego i psychicznego uzależniania od leków, a szczególnie sterydów, oraz ostatecznie interwencji chirurgów.


Czy mam mówić o tym, że moje życiowe plany również zostały zweryfikowane ? Pomijam trudności w liceum wywoływane w duecie przez chorobę i leki. Tego, co czułem i myślałem nikt nie wiedział. Sprawiałem wrażenie zdrowego (wrażenie takie będę sprawiał do końca życia). Moje studia, kierunek ambitny, na którym jednak miałem szanse, zostały zawieszone, a w efekcie anulowane. Chęć założenia szczęśliwej i kochającej rodziny. To ostatnie zostało ostatecznie przekreślone w styczniu tgo roku, kiedy to zapadł wyrok o leczeniu chirurgicznym.


Dochodzimy do punktu kulminacyjnego mojej historii choroby. Pół roku od wyroku trwałem w niepewności i stagnacji. Nie mogłem studiować, pracować. Oczywiście, były momenty, kiedy zapominałem o wszystkim, jednak zawsze zdarzało się coś, co mnie sprowadzało na ziemię. Najmilej chyba z tego półrocza wspominam wyjazd do Wrocławia na koncert Deep Purple. Los zdecydował o tym, że na dwa dni choroba ustąpiła.

1 czerwca miejsce miał zabieg. Od tego momentu czkawką zaczęły mi się odbijać leki brane przez ostatnie dwa lata. Kolejne skutki uboczne odstawienia leków, problemu ze zrastającą się raną na pół brzucha, ileostomia, zakrzepica, problemy z oczami. To wszytko niesamowicie mnie dołowało, niszczyło, stawiało pod znakiem zapytania sens mojego życia. Punktem zwrotnym w moim zdrowieniu i rehabilitacji społecznej po prawie trzech miesiącach odizolowania była wyprawa na Extreme Party 6. Tak, tamto wydarzenie praktycznie zdecydowało o tym, co chcę robić w przyszłości, do czego się nadaję. Nie przesadzam. Poznałem ludzi, o których istnieniu wcześniej nie miałem pojęcia, spotkałem ludzi, których dotąd kojarzyłem jedynie z avatarów na forumach. W końcu, zostałem zauważony.


Możemy teraz wrócić do teraźniejszości. Czy to, co się stało, miało jakiś pozytywny aspekt ? Odpowiedź moja brzmi: jak najbardziej. Zweryfikowałem przez ostatnie pół roku znajomości i wyciągnąłem grupę znajomych do rangi przyjaciół, w mojej osobistej hierarchii najwyższej poza rodziną. Zostałem również wyleczony z dręczących mnie przed operacji dolegliwości. Ograniczenia zostały zdjęte, nareszcie mogłem spożywać pokarmy, o jakich wcześniej co najwyżej śniłem. W końcu, pod wpływem zaistniałej sytuacji zmieniłem priorytety.


I tak też przechodzimy do tytuły bloga, któremu należy się słowo wyjaśnienia. Tytuł określa priorytety, które obecnie mają dla mnie stopień najwyższy. Inżynieria, czyli studiowanie w miarę możliwości informatyki, czyli kierunku, do którego przygotowywałem się już od podstawówki. W sumie już wtedy została podjęta decyzja o takim wykształceniu. Nie moją winą jest, że są to studia przez internet. Staram się jak mogę, aby nie stracić kolejnego roku nauki. Komputery...Jak ja ich kurwa nienawidzę.


Plastik. Plastikowe instrumenty, których jestem adoratorem, są tym, czym chcę się zajmować. Od momentu, kiedy zakupiłem pierwszą grę muzyczną, wiedziałem, że w tym temacie jest duży potencjał. Strasznie ubolewam nad faktem, że jesteśmy krajem pod wieloma względami ignorowani przez producentów gier i akcesoriów do tych gier. Ale wiem, że z pomocą wybranych osób mogę to zmienić. Jeżeli operacja się uda, to będzie się dziać.


Medycyna...Czy całe zło, jakie mnie spotkało, mogło pozostać bez wpływu na mnie i moje zainteresowania ? Jestem naprawdę zdeterminowany podjąć kroki mające na celu edukację w dziedzinie medycyny lub pokrewnej. Jeżeli czas pozwoli, od września będę uczęszczał do Policealnej Szkoły Medycznej nr 4 na kierunku elektroradiologia. Najchętniej poszedł bym na WUM, kierunek lekarski, jednak na przeszkodzie stoją dwie rzeczy: brak odpowiedniej matury, a by studiować dziennie, i stąd powód drugi, brak ogromnych sum na czesne. Strasznie żałuję, że prawdopodobnie nie będę miał sposobności do wykorzystania mojego doświadczenia w niesieniu pomocy innym.


Przed pierwszą operacją nie bałem się śmierci. Ba, jeszcze kilka tygodni temu też wszystko mi zwisało. Jednak pewne wydarzenia i możliwości, które pojawiły się na horyzoncie, każą mi wierzyć, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Przede wszystkim zauważyłem zmianę w samym sobie. Pomijam aspekty fizyczne. Moja psychika również uległa zmianie. Ludzie, pierwszy raz w życiu kupiłem prezenty przyjaciołom. Nie wszystkim co prawda, ponieważ zima zaniechała mój plan obdarowania kilku osób więcej, ale spokojnie - nadrobię to jak tylko będzie taka możliwość Tak czy inaczej, wpis ten jest epilogiem mojego dotychczasowego życia. Nawiązując do pierwszego akapitu - są trzy wyjścia. Pierwsze, wyjdę ze szpitala szczęśliwy z powodu rozpoczęcia życia i poświęcę się moim planom. Opcja pośrednia, wg mnie najgorsza, czyli nieudany zabieg, przyszłość pod znakiem widocznego fizycznego znamienia z wyrzutem, że mogłem tego uniknąć. I ostatecznie, pozostaje okazja do wyzionięcia ducha, zakończenia tego dramatu, który nie chce się skończyć.


Interesuje mnie fakt, ze ludzie tak łatwo mnie zapamiętują. Wystarczy jedno spotkanie i ludzie przy następnej okazji są oswojone z moją obecnością, czego nie mogę powiedzieć o innych. Chciałbym, żeby ludzie zapamiętali mnie jako dobrą postać w tej historii. Miałem ciemne epizody i wydarzenia w życiu, niektórych rzecze nie powinienem był robić, jednak co się stało, to się nie odstanie. A jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, zacznie się niesamowity rozdział w moim życiu. To co chciałem przekazać w zakończeniu przedstawia tekst piosenki Megadeth "A Tout Le Monde":


Don't remember where I was
I realized life was a game
The more seriously I took things
The harder the rules became
I had no idea what it'd cost
My life passed before my eyes
I found out how little I accomplished
All my plans denied

So as you read this know my friends
I'd love to stay with you all
smile when you think of me
My body's gone that's all

A tout le monde (To all the world!)
A tout mes amis (To all my friends)
Je vous aime (I love you)
Je dois partir (I must leave)
These are the last words
I'll ever speak
And they'll set me free

If my heart was still alive
I know it would surely break
And my memories left with you
There's nothing more to say

Moving on is a simple thing
What it leaves behind is hard
You know the sleeping feel no more pain
And the living all are scarred

...


Smutna, ale prawdziwa - taka jest moja historia.